|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mirko Gość
|
Wysłany:
Śro 17:24, 04 Sie 2010 |
|
|
|
SIERPIEŃ MIESIĄCEM TRZEŹWOŚCI
Od wielu już lat w Polsce miesiąc sierpień kojarzy nam się z walką z nałogiem alkoholowym. Mimo wielkiej kampanii na rzecz trzeźwości z uzależnieniem walka ta jest długa i nie przynosi wielkich rezultatów. Coraz młodsze roczniki sięgają po niewinne - w mniemaniu niektórych – piwko. Skutek jest widoczny i odczuwalny. Dramaty, wynikające z nadużywania i nałogu alkoholowego są olbrzymie. Moda na picie przy różnych okazjach nie zanika. Przyzwolenie społeczne, mimo coraz większej świadomości społeczeństwa nie maleje tak, jakby sytuacja tego wymagała. Dramat goni dramat, uderza w rodzinę, która jest największym dobrem jakie istnieje. Państwo, mimo wielu deklaracji nie robi wystarczająco dużo w tym kierunku.
Koła AA mimo udowodnionej tezy, że są najlepszymi i najtańszymi „związkami” próbującymi utrzymać w trzeźwości ludzi wyzwolonych z nałogu, w środowiskach wiejskich nie zawsze mogą znaleźć wsparcie i zrozumienie lokalnych władz i miejscowej społeczności.
Klimontowskie nieformalne koło AA „Topór” musi wyjść z ukrycia!
Nie musi się wstydzić! Musi znaleźć sojusznika w jak najszerszych warstwach społecznych!
Oprócz koła AA, muszą powstać koła pokrewne, skupiające całe rodziny dotknięte bezpośrednio lub pośrednio nałogiem. W miesiącu sierpniu apel, który wystosuje Koło Klimontowskie AA „Topór”, powinien mieć specjalny oddźwięk u wszystkich, którym zależy na zdrowym członku rodziny, na zdrowej komórce jaką stanowi rodzina. To przesłanie skierowane jest również do instytucji takich jak : państwo, województwo, gmina, kościół, szkoła itp.
Wszyscy rozumiemy problem nadużywania alkoholu i skutków jakie on przynosi, wszyscy dołożymy jak największych starań, by ten problem zlikwidować lub go zminimalizować. Was, którzy widzicie , że wasze życie staje się udręką, wali się, bez żadnych oporów wstępujcie do naszego koła. Pomoże Wam wydostać się z matni, w jakiej siedzicie po uszy.
Razem nie damy się hydrze, jaką jest alkohol!
Klimontowskie Koło AA „Topór”
M. Szeląg
Spotkania
Środa 14- 16
ul. Opatowska 20
|
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 8:47, 11 Sie 2010 |
|
|
|
Gość
Post wysłany: Pią 19:33, 06 Sie 2010 Odpowiedź z cytatem:
Cytat: | Narobiłem zamieszania rozwieszając ogłoszenie-plakt "Sierpień miesiącem trzeźwości"...
Artykuł jak artykuł, chodzi o to, że go powiesiłem w centralnych punktach przeuroczego miasteczka, jakim jest Klimontów. Wieszam tak co roku, ale teraz większość plakatów jest za szybami, co gwarantuje im, że doczekają września.
Ano wszyscy wiedzą, że klimontowiacy "chleją" od pradziada, ale co innego jak się wie, a co innego jak się czyta to na plakacie. Kłuje to niejednego i uważa się, że godzi to w dobre imię naszej spoleczności. Cieszy mnie tylko fakt, że obeszło się bez większych scysji.
Wieszając koło kościoła na tablicy ogłoszeń, podszedł do mnie były proboszcz ks. Nowak, który jako nieliczny wsparł mnie dobrym słowem. No cóż, takich zacnych ludzi jak on nie sieją.
Plakat 'zblednie' za kilka dni, gdy zobaczy, w jakim stanie uczestnicy Klimontowskiego Jarmarku na św. Jacka wracać będą z imprezy...
Ale ja wiem, oj wiem, że życie będzie się toczyło, jak się toczy; plakat powieszę na drugi rok, tak jak powiesiłem go w tym, i również 'zblaknie' on w przyszłym roku, tak samo jak w tym - nic się nie zmieni, tylko rok. |
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Śro 8:55, 11 Sie 2010 |
|
|
|
Wkleiłem mój tekst z 'Izby Pamięci Ziemi Klimontowskiej'. Coś to klejenie mi nie wyszło, lecz z moją znajomością wklejania, cudowanie itp. czasami jest coś nie tak.
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 15:25, 13 Sie 2010 |
|
|
|
Fakt, wszystko się zgadza. Ze znajomością wklejania jest coś nie tak i z zasadami pisowni również. Tylko jest jedno małe ale: nie tylko czasami jest coś nie tak, to trwa cały czas.
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Pon 11:06, 16 Sie 2010 |
|
|
|
Zasady, znajomości, miłości, to i tamto, wszystko to tak mnie pochłonęło, że niektóre rzeczy robię nie tak, jakbym tego sobie życzył (natłok). Ale, czy mając takie wielkie zaległości (30lat), można i czy jest się w stanie wszystko robić okey?
Może i tak, ale to wymagałoby wielkiego poświęcenia, a muszę tu bijąc się w piersi przyznać się, że takiego czegoś mi też brakuje. Mimo wszystkich braków muszę jakoś egzystować. Ba!!! Jakoś? Dobrze egzystować, tzn. tak, żeby mieć duże zadowolenie z życia, którego mi pozostało...?
Znak zapytania powinienem zastąpić cyfrą satysfakcjonująca mnie, np. 40.
Nie zrobiłem tego, bo większość ludzi znająca mnie uznałaby tę cyfrę za niesprawiedliwą w stosunku do mojego trybu życia w przeszłości. Mimo wszystko ja wierzę, że tak bardzo się nie pomyliłem (co do 40) - wiara czyni cuda, może nie?
Pozdrawiam Mirek.
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 11:54, 18 Sie 2010 |
|
|
|
Namawiam do intensywnej pracy nad samym sobą, gdyż nigdy nie jest za późno. To nie dobra egzystencja, to wegetacja i jej obraz. Myślałam, że tylko czynności wykonane dobrze cieszyć powinny autora. Kicz nie bawi. Kiczu należy się wyzbyć. Jednak tu jest inaczej, miernota górą. Skoro natłok spraw związanych z danym przedsięwzięciem Pana przerasta, proszę przestać. Jeśli sam ze sobą nie może Pan sobie poradzić, wiec chyba prosty wniosek, że z zajmowanymi sprawami również nie. Chyba niechcący zahaczyłam o logikę.
Wiara to termin wieloznaczny, a w sprawie cudów radzę porozumieć się z najbliższą kurią.
Niektórych ludzi winno się zażywać tylko w bardzo małych dawkach.
Ralph Waldo Emerson
Pana również.
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Pią 21:29, 20 Sie 2010 |
|
|
|
Cały czas pracuję nad sobą, rezultat może nie jest olśniewajacy, ale jest zauważalny (nie tylko przeze mnie).
Boże spraw, żeby Pani tak egzystowała i cieszyła się z życia jak ja. Wątpię jednak czy Pani ze swoją zjadliwością, przemądrzałością i takim podejściem doczeka tej chwili, ale życzę Pani jak najlepiej.
Nie mogę się zgodzić też co do kiczu. Kicz może też stanowić pewien rodzaj sztuki - bo czy w kiczu jest wszystko kiczowate?
Nic mnie nie przerasta i nic mnie nie może przerosnąć. Jestem silny, tak silny jak mało kto - ja to wiem na 100%. Poradziłem sobie w chwili nokautu życiowego, kiedy nikt mi nie dawał żadnych szans na normalne funkcjonowanie, dlatego wszystko inne jest dla mnie pryszcz.
Poradziłem sobie z tym śmiertelnym problemem, dlatego jeszcze raz twierdzę, że poradzę sobie z każdym innym. Ba, jeżeli Pani ma jakiś problem, a z tego pisania wiem na pewno, że ma Pani nie jeden, proszę się ze mną skontaktować, spróbuję Pani z całego serca pomóc.
Pozdrawiam Mirek
P.S.
Co do cudów, to się miła Pani nie wyśmiewaj, bo chyba za krótko żyjesz i nie wiesz, że czasami się one zdarzają, oczywiście tym, którzy tego bardzo pragną i są tego cudu warci.
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 12:18, 24 Sie 2010 |
|
|
|
Moje przypuszczenia się sprawdziły. Piszę to z uśmiechem na twarzy, gdyż dobrze uważałam, że jednak będzie ciąg dalszy usprawiedliwiania się przed ludźmi za taki stan rzeczy.
Pan jednak musi – jak widać, ma Pan parcie w tym kierunku, by pokazać rozmówcy, kto jest kim i jaką ma odegrać tu rolę. Kto i jak ma być postrzegany. Kto ma aspiracje ku górze, a kto ma być widziany przez innych w dolnych partiach, przez chore sugestie. W Pana wypadku nic nie jest pewne, gdyż ponoć przez Pana „został wywrócony łat społeczny” – jak Pan już się wcześniej wyraził na forum, więc nie wiadomo czy Pańska głowa jest w tej chwili w górze czy też nogi i wielką niewiadomą jest dla innych, jaki punkt widzenia przedstawia Pan w danej chwili.
Pan mi życzy jak najlepiej, a jednocześnie wątpi, że czegoś tam doczekam. Tego czegoś, które ma dać mi jakąś tam satysfakcję. Przecież jedno wyklucza drugie. Życzy, ale wątpi. Nie potrafi Pan tego logicznie rozdzielić? Żałuję wielce. Nie obyło się bez epitetów jak widać – „przemądrzała z podejściem”. Brawo, tu Pan błysnął. Ja nie będę zniżać się do Pańskiego poziomu. Dla mnie jest on za niski. Zwykle staram się – „nie kłócić z głupcem, gdyż inni mogą nie dostrzec różnicy”. Może tak się stać, że ściągnie mnie do swojego poziomu, a potem pokona… „doświadczeniem”.
Zjadliwa? – określenie co najmniej zastanawiające, ale jak można teraz zauważyć szczególnie poręczne. Można było użyć zajadła lub wiedźma, hetera, ale niestety ma Pan ubogi słownik i co za tym idzie możliwości. Myli Pan wyrazy, zbliżone do siebie fonetycznie. Bardziej termin ten pasuje do mikrobiologii, a w niej do drobnoustrojów. To inaczej wirulencja.
Dalej chce Pan dumnie pokazywać innym w czym jest Pan lichy, słaby i kiczowaty? Proszę działać, ale ze słownikiem pod ręką. Słownik oczywiście ma być otwarty. Na pewno się przyda, gdyż anomalie fonetyczne lub też lapsusy doprowadzą do tego, że może Pan nieświadomie używać inwektyw, uważając je np. za pochwały.
Kicz to niestety coś o miernej wartości, schlebiający popularnym gustom – jak widać na moim rozmówcy. A to co za chwilę napiszę, proszę dobrze zapamiętać, gdyż błądzisz niemiły Panie – w opinii krytyków sztuki i innych artystów, kicz nie posiada wartości artystycznej. Mnie to wystarcza. To nie jest sztuka. Z Pana to dopiero sztuka, która ponoć chce pisać sztuki. Gratulacje. Do dzieła.
Zdanie „Nic mnie nie przerasta i nic mnie nie może przerosnąć”, jest według mnie zwykłym kłamstwem i działaniem pod publikę. To przechwałki. Jeśli by tak było naprawdę, to winien Pan górować nad innymi. Jeśli nie we wszystkich, to w większości dziedzin. Ale niestety jest odwrotnie, gdyż Pan raczej buja w obłokach. Przychodzi mi na myśl Samochwała Brzechwy.
Ja widzę, że to inni górują nad kimś, nad kim zwyczajnie daje się górować. Powiem więcej – nad kim trzeba górować! Tak więc nie radzę chwalić się siłą ani psychiczną, ani fizyczną, gdyż nie widzę podstaw.
Sport też nie jest Pańską domeną. W chwili nokautu już raczej nie można sobie pomóc. Zwyczajnie, po celnym i silnym ciosie pada się na deski ringu. Później, po nokaucie owszem można sobie pomóc, ale dłuższą kuracją. Nie rozwijam dalej tematu boksu i życiowych upadków. Nie warto.
Z mojego pisania Pan coś wywnioskował? Wątpię szczerze. Tak się Panu tylko wydaje.
Problemy? – nie mam żadnych. To Pan ma duże problemy, ale wyznaje Pan zasadę, że można z tym żyć lub nawet „dobrze egzystować”.
Dzieciom proszę mówić, że żyją za krótko, a nie mnie. „Z kontaktować się” z Pańska osobą, po prostu nie mam ochoty. Pan działa odrażająco, „skontaktować się” być powinno… grafomanie.
Nie kpię z wiary. Mamy wolność słowa i wolność wyznania i dodatkowo żyjemy w wolnym kraju. Poniał?
Zakończę krótką pointą – mój rozmówca już umie pisać słowo „Pani” z dużej litery, dalej nie wie co to spacja, pisze chaotycznie, porusza lub wspomina zbyt wiele spraw na raz, próbuje początkowo szanować rozmówcę, lecz mu to niestety nie wychodzi im bliżej zakończenia, zbytnio ulega swoim emocjom, ma problem z samym sobą, zaczął używać epitetów, prawdopodobnie moje wpisy zaczynają go irytować. Dzisiaj już nawet potrafi określić, co go boli. To dobrze, będzie to pewnego rodzaju motywacją. Widzę przez to, że niestety trzeba jeszcze popracować nad kilkoma elementami. Będę więc czasem próbować. Pół życia spędziłam na wychowywaniu i korygowaniu takich jak Pan.
Nie spędzam przed komputerem aż tyle czasu. Poza tym niedługo zaczyna się rok szkolny i na następną pogawędkę chyba trochę trzeba będzie poczekać. Proszę mnie wypatrywać i czekać. Na pewno do tego czasu, oświeci nas Pan nowymi przykładami, które warte będą uwagi, by o nich pogawędzić.
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Wto 17:33, 24 Sie 2010 |
|
|
|
Nareszcie poziom postów poprawił się i to znacznie, zasługa pośrednia moja, a bezpośrednio Pani. O to chodzi, trzymając tak dalej, że nie będę się wstydził za całokształt pisanych przeze mnie postów. W końcu jest Pani po studiach (zdanych w dobrych czasach), uczy. Odpisując dobiera słów i wyrazów, które mogą wywołać kompleksy u niejednego, który coś tam próbuje przelać na papier traktując tę pisaninę jako próbę przed napisaniem czegoś, o czym pani nie śmie marzyć.
Co tam z pisownią moja Pani, od tego są programy, można też nająć do korekty, np. Panią. Wiem, że to i owo jeszcze mi do zrobienia zostało. Wychwyciła tu Pani sporo moich mankamentów: kretyństwa, zarozumialstwa, przewrotności, zajadłości, a nawet podłości. Wszystko ja to wiem, nagromadziło się i tkwi we mnie to jak zaraza. Lecz pocieszam się, żeby zaistnieć i istnieć jako "pismak", te wszystkie cech są potrzebne (usprawiedliwianie?), inaczej czym można teraz zaszokować?
Pani wysublimowaną, akademicką pisownią? - nudną jak flaki z olejem. Może bezbłędną gramatyką? Nie, Pani żywot już jest przesądzony - wegetacja w prowincjonalnym miasteczku. Jak ja tego się bałem i boję, a nie mam siły i zdolności wyrwać się z tej beznadziei.
Co do nokautu, to racja, skutek jego będzie do grobowej deski. Ale się wynurzyłem, ale co tam!
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
yes PLATYNOWY UŻYTKOWNIK
|
Wysłany:
Sob 13:49, 28 Sie 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 211 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
abc
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yes dnia Pią 20:39, 25 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Wto 11:24, 31 Sie 2010 |
|
|
|
Ja tę Panią rozumiem, jeżeli jest profesjonalistką, to takie gafy stylistyczne czy ortograficzne ją rażą i słusznie.
Co do innych pojęć można mieć odrębne zdanie, lecz w sprawie "byków" już nie można się spierać.
Skończyłem kurs roczny łącznie 30 dni (250 godz., ale faktycznie było ich dużo więcej) w Warszawie (Towarzystwo Psychoprofilaktyczne - Studium Readaptacji Społecznej). Do czego zmierzam - otóż wybrałem bardzo prestiżowe Towarzystwo dlatego, żeby pomoc sobie i nauczyć się pomagać innym. Kłamstwem byłoby mówić, że nadrzędnym celem byłaby pomoc innym; nie, pomocy szukałem przede wszystki dla siebie.
Czy udało mi się? Na pewno nie w takim stopniu jakbym sobie życzył. Dalsze kształcenie kosztuje sporo, ale nie na tyle, żeby mnie nie było stać. Mimo, że nie jestem "rozwojowy przyszłościowo", starałem się w tym najlepszym ośrodku w Polsce (Kuligowo) o dalsze szkolenia. Odpisano mi, że "Studium skierowane jest tylko do osób profesjonalnie zajmujących się pomocą psychologiczną".
Spytacie, dlaczego nie starałem się lub nie staram się w innych ośrodkach? Otóż, byłem w kilku na warsztatach, lecz szkoda gadać, tam chodzi o zdobycie "papieru", a nie o wiedzę.
Posiadam dużo książek na interesujące mnie tematy i próbuję jakoś z nich czerpać wiedzę. Ale to nie jest to, jak sobie przypomnę ośrodek w Kuligowie(40 km za W-wa, w stronę Białegostoku, dworek w lasku sosnowym), to mi się łezka w oku kreci, jaka tam była atmosfera, jakie tam było parcie do wiedzy, ile dyskusji do białego rana.
Spytacie, jak ja mający takie braki, nieokrzesany, z prowincji tam się czułem (było nas 13 osób-kwalifikacje)? Otóż, ja się tam czułem świetnie.
Żebyście wiedzieli, jakie dostałem wpisy na pamiątkę zakończenia kursu, np. "Myślałam, że jesteś ostatnim człowiekiem, z którym chciałabym mieć do czynienie, ale po dłuższym poznaniu - Mirek jesteś okey, żeby jak najwięcej było takich ludzi".
Czy nie wspaniały wpis? Który mówi chyba prawdę, że aby mnie zrozumieć, trafnie ocenić, trzeba mnie lepiej poznać.
Pogubiłem się, o co mi konkretnie chodzi, a przyszli mi goście do Izbudy, więc kończę.
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 20:22, 31 Sie 2010 |
|
|
|
Właśnie kończy się sierpień - miesiąc trzeźwości.
O ile mniej wypito alkoholu niż w inne miesiące? A może więcej?
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Wto 22:01, 31 Sie 2010 |
|
|
|
Nic mi nie wiadomo, czy są prowadzone jakieś statystyki ilości wypijanego alkoholu w czasie trwania akcji "Sierpień Miesiącem Trzeźwości". Ale jakie to ma znaczenie?
W tej czy innej akcji, która ma na celu zwrócenie uwagi na coś, co zagraża jednostce, społeczeństwu, rodzinie ważne jest pokazanie i uzmysłowienie problemu szerokiej masie społeczeństwa.
Że alkoholizm jest problemem społecznym, temu nikt nie może zaprzeczyć, z wyjątkiem degeneratów, którzy nie potrafią odróżnić dobra od zła.
Dobrze, że są takie akcje podejmowane; dobrze, że już nie ma aprobaty dla nadużywających alkoholu, nie mówiąc o samych alkoholikach. 'Urzynanie' się przestało być modne i to już jest sukces, który wyjaśnia wiele.
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
mirko Gość
|
Wysłany:
Pią 20:05, 08 Paź 2010 |
|
|
|
Idę do wyborów! Idę walczyć o mandat radnego. Zdałoby się dla moich pupilów 'nadużywających" w moim programie wyborczym "coś" zamieścić. Ale co im mogę jeszcze załatwić? Salkę, gdzie mogliby się spotykać i spędzać czas?
W przypadku otwarcia, ja musialbym zostać automatycznie odpowiedzialny i przejąć wszystkie obowiązki. W okresie zimy na pewno by się zamieniła w przytulisko, do której garneliby się 'wypici' i co w tedy?
Znając życie, gdyby któregoś wyrzucić na słotę, mróz, czy zawieruchę, odbierany byłbym jako człowiek bez serca.Tak źle i tak nie dobrze.
Nie łatwo w małych mieścinach żyć zgodnie z zasadami, które nijak się mają do "poezji życia", którą wyznaczają stereotypy, przyzwyczajenia i normy danej lokalnej spoleczności.
Świetlica taka też musiałaby mieć jakieś wyposażenie (gry, siłownię, itp.), ogrzewanie, dostęp do internetu, TV. Świetnie taka świetlica działa w Opatowie, może i u nas by się sprawdziła?
Urząd miasta udostępnił i wyposażył dwa pomieszczenia - sprawuje pieczę, reszta jest w gestii alkoholików niepijących. Jest takie przysłowie: "Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz" - czy jakoś podobnie.
Jeszcze jedno, nurtuje mnie myśl, czy powinienem w ogóle poruszać tę kwestie w programie wyborczym? Czy wypada, czy nie przedobrzę?
Pozdrawiam Mirek
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 0:08, 24 Paź 2010 |
|
|
|
Jest Pan uparty i upierdliwy. Mam nadzieje, że po walce z pijaństwem teraz, w miesiącu kwietniu 2011 roku i już potem cyklicznie przez lata następne, będzie Pan promował hasło – „Kwiecień miesiącem oszczędzania”, jak to było modne w czasach komuny.
Po ostatnich Pańskich wywodach dalej się zastanawiam nad pytaniem – dlaczego Pańskie wypowiedzi dają tyle niedomówień i wyłaniają tyle niejasności? Użyty w nich język nie tyle zastanawia, co – jak miejscami widać – prowadzi możliwie najkrótszą drogą do sporu lub kłótni z innym rozmówcą? Zastanawiał się Pan kiedyś nad tym zagadnieniem? Pisze Pan, że to ponoć Pański środek zaradczy na szokowanie. Brak konkretów i błazenada ma być tu lekarstwem? To śmieszne.
Ponoć pracuje Pan z dziećmi i młodzieżą, więc mniemam, że uważają Pana za pewien wzór do naśladowania. Niestety jest Pan tylko przykładem jak się postępować nie powinno. Wypadało by raczej prezentować podopiecznym pozytywne aspekty dla poruszanych zagadnień i je solidnie utrwalać, by ów narybek mógł już w tym wieku namacalnie poznać co jest dobre a co złe. Dlaczego akurat teraz tu i to poruszam? Na dobrą sprawę można byłoby zrobić tak w dowolnym temacie, w którym zaznaczył Pan swoją obecność. Po prostu zaczyna to męczyć i nawet miejscami irytować czytelnika. Męczy się wzrok i umysł. Staje się to nie lada wyzwaniem, by złożyć niekiedy Pańską wypowiedź w sensowną całość.
Jeśli uważnie studiował Pan forum, chyba nie uszło Pańskiej uwadze, kiedy to w przeszłości zwrócono już słuszną i co najważniejsze skuteczną uwagę pewnemu Robertowi, który używał mało rozumianego języka, więc chyba czas najwyższy zrobić to samo w Pańskim kierunku. Proponuję przypiąć Panu status miejscowego trolla i prowokatora. Zapewne zagłębił się Pan i wykuł na blachę jakieś tam „Techniki sterowania ludźmi” i mamy teraz tego wymierne efekty. Ale jak czytam ostatnio to nie są o dziwo techniki. Proszę też nie spędzać też tyle czasu nad tematyką żydowską, gdyż w rodzimej ma Pan wystarczającą ilość braków.
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|