|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Broziński Konrad Gość
|
Wysłany:
Nie 23:12, 14 Sty 2007 |
|
|
|
W 2000 roku rozpocząłem naukę w liceum ogólnokształcącym imienia
Brunona Jasieńskiego w naszym Klimontowie. Wybierając szkołę uznałem,
że jest to miejsce "z duszą", które wychowało wielu ludzi ...
Wtedy sądziłem, że wychowa ich jeszcze wielu...
Niestety, w moim myśleniu myliłem się, nie przewidziałem bowiem tego, że za rok w szkole nie będzie już "NASZEGO" dyrektora, a w kolejnym roku w budynku także i nas już nie będzie...
Gdy zaczynaliśmy naukę w tej szkole byliśmy jedyną klasą utworzoną
w tym roku: 38 osób i nasza wspaniała wychowawczyni- Pani Anna
Szczypińska, która wpoiła w nas, co oznacza bycie uczniem Liceum
Ogólnokształcącego imienia Brunona Jasieńskiego w Klimontowie.
Ostatni rok nauki był dla nas koszmarem... Przeniesieni do budynku
ZSP nie mogliśmy się odnaleźć w nowej sytuacji. W szkole
uważani byliśmy za ludzi drugiej kategorii. Byliśmy postrzegani jako "buntownicy".
Dzisiaj po liceum nie pozostał ślad...poza niszczejącym budynkiem poklasztornym. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że tak naprawdę nikomu na Liceum nie zależało...
Z poważaniem Konrad Broziński
|
|
|
|
|
tpk6 Administrator
|
Wysłany:
Pon 7:44, 15 Sty 2007 |
|
|
Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 813 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Klimontów/P-ń
|
Zapraszamy innych absolwentów LO z ostatnich lat, zwłaszcza świadków wyprowadzenia Szkoły z jej historycznej siedziby, do podzielenia się swoimi refleksjami. Dobrze, by decydenci, którzy spowodowali "licealny błąd" poznali Wasze wrażenia.
W ostatnim czasie minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz M. Ujzadowski wypowiedział myśl, która koresponduje z losem LO: "siła dzisiejszej społeczności wyrasta z szacunku dla dorobku przodków". Obecnie chyba już nikt nie ma wątpliwości, że o tym szacunku w przypadku LO i jego gmachu w Klimontowie zapomniano.
Główny autor zniszczenia poklasztornego kompleksu ówczesny starosta sandomierski do tej pory nie odpowiedział na "list dziewięćdziesięciu" absolwentów LO z 3 czerwca 2006 roku (tekst zob. strona TPK), ale czy to milczenie nie jest też wymowne?
Admin
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jozko Gość
|
Wysłany:
Pon 23:00, 15 Sty 2007 |
|
|
|
Jak dobrze Konrad zauważyłeś licealiści byli i są postrzegani jako "buntownicy", tak jak i pozostali przeniesieni - nauczyciele i pracownicy.
To wszystko można zaobserwować niekoniecznie tam będąc, tj. ucząc się i pracowując, ale z boku obserwując zachowanie władz szkolnych.
|
|
|
gość Gość
|
Wysłany:
Pią 0:21, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Witam!
Pytania do Konrada:
- jeśli liceum przeniesiono do ZSP 1.09.2005, a Ty byłeś w klasie trzeciej, to Twoja edukacja trwała 6 lat ? (Sam napisałeś o rozpoczęciu nauki w 2000 r.)
- gorąca prośba: co to znaczy bycie uczniem LO im. B.Jasieńskiego, wyjaśnij proszę.
Pytanie do Jozko:
- jakim darem należy być obdarowanym, by z boku obserwować zachowanie innych?
- jakie działania zostały podjęte wobec "zbuntowanej młodzieży"?
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 12:24, 19 Sty 2007 |
|
|
|
przepraszam za pomyłkę....20003 roku
|
|
|
Konrad Broziński Gość
|
Wysłany:
Pią 12:33, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Co to znaczy bycie uczniem liceum?
Być uczniem tej szkoły oznaczało dla mnie poświęcać się jej i dbać o to, aby inni też mogli poznać atmosferę tam panującą. Niestety mnie, a właściwie nam to się nie udało... Była to porażka nas wszystkich, nie potrafiliśmy utrzymać "skarbu", jakim była także dla mnie ta szkoła.
|
|
|
gość Gość
|
Wysłany:
Pią 12:49, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Witaj Konrad!
Przepraszam, ale strasznie zawiłe to Twoje tłumaczenie, nic nowego się nie dowiedziałem.
|
|
|
Gość Gość
|
Wysłany:
Pią 16:19, 19 Sty 2007 |
|
|
|
[Broziński Konrad]
Niestety, w moim myśleniu myliłem się, nie przewidziałem bowiem tego, że za rok w szkole nie będzie już "NASZEGO" dyrektora, a w kolejnym roku w budynku także i nas już nie będzie...
KONRADZIE!
Z tego co napisałeś wynika, że musiałbyś posiadać zdolności wizjonerskie. Czyż „WASZ” dyrektor nie informował Ciebie i innych, że zamierza, po przegranych wyborach na wójta, zrezygnować z funkcji i odejść w sytuacji najmniej odpowiedniej na emeryturę?
W związku z tym nie czyń sobie wyrzutu i dobrze się stało, że określenie „NASZEGO” ująłeś w cudzysłów. Zastanawiam się także, dlaczego grono nauczycielskie nie informowało młodzieży i rodziców o planowanych zmianach.
Współczuję Ci również z powodu tego, że po przejściu do nowej szkoły byliście traktowani jak „ludzie drugiej kategorii” i "buntownicy". Domyślam się, że chcąc oszczędzić forumowiczom makabrycznych opisów dyskryminowania Was w tej szkole nie podałeś więcej szczegółów. Nie mniej jednak zapytam, czy przypadkiem nie zamykano was w dybach albo izolatkach. A może jako buntowników zakuwano w kajdany. Być może zabraniano wam uczyć się i przygotowywać do matury? A może utrudniano kontakty z nauczycielami liceum?
Opisujesz w jednym z postów, co to znaczy bycie uczniem liceum imienia Brunona Jasieńskiego w Klimontowie i że wpoiła Ci to wychowawczyni - „... być uczniem tej szkoły oznaczało dla mnie poświęcać się jej i dbać o to, aby inni też mogli poznać atmosferę tam panującą. Niestety mnie, a właściwie nam to się nie udało... Była to porażka nas wszystkich, nie potrafiliśmy utrzymać "skarbu" jakim była także dla mnie ta szkoła”.
Tak to właściwie wyglądało: całkowita bierność (przed faktem) i postawa roszczeniowa (po fakcie) i to nie tylko ze strony uczniów, ale także od strony i dyrekcji, i nauczycieli. Może tym ostatnim stwierdzeniem trochę Ci ulżyłem.
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 17:15, 19 Sty 2007 |
|
|
|
W dzisiejszych czasach, żeby kogoś ,,załatwić'' na całe życie nie trzeba go wsadzać w dyby. Wystarczy tylko doprowadzić do tego, żeby nie zrealizowano programu nauczania. To metoda o wiele bardziej bolesna dla uczniów - przekonają się o tym niebawem (o ile dostaną się na studia). I o wiele bardziej wyrafinowana.
Dyrekcja nie ,,zabrania przygotowań do matury'', ale uczeń musi to robić sam, albo jeździć na korepetycje, bo szkoła nie gwarantuje tych przygotowań w ramach zajęć na elementarnym poziomie. Niech ,,buntownicy'' - uczniowie i nauczyciele - radzą sobie sami.
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 17:36, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Do Gościa!
Po pierwsze, oczekiwałem przede wszyskim na odpowiedź od Konrada – znowu ktoś tego młodego człowieka wyręcza w działaniu, myśli za niego. Pozwól mu Gościu odpowiedzieć, przemyśleć to co lub raczej jak to napisał.
Po drugie, za metodę niezrealizowanych programów odpowiedzialni są nauczyciele i tylko oni. Podpowiem, że znam dyskusję na forum na ten temat , proszę zamiast rozpoczynać ją od nowa przeczytać jeszcze raz.
Po trzecie, uczniowie liceum w Klimontowie (w innych liceach też – nawet najlepszych) od niepamiętnych czasów biorą korepetycje, zaspokajając często wybujałe ambicje rodziców lub uspokajając i usypiając ich sumienia. Sukces indywidualny ucznia, w tym dostanie się na wymarzone studia zależy w 90% od jego zainteresowań i własnej ciężkiej pracy. Powtórzę, zainteresowań własnych, a nie rodziców i własnej, a nie nauczycieli i korepetytorów pracy.
|
|
|
Rob /dyskusyjny@gazeta.pl Gość
|
Wysłany:
Pią 18:39, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Proponuję kontynuować dyskusję patrząc na sprawę poprzez pryzmat szkolnictwa wyższego.
Dostać się w tej chwili choćby na dobrą uczelnię państwową, to nie problem, co wynika z faktu niżu demograficznego (!!!).
Druga sprawa - coraz więcej młodych ludzi studiuje na uczelniach prywatnych, bo stać ich niejednokrotnie na to, a uczelnie te poziomem kształcenia przewyższają czasami państwowe.
Trzecia sprawa: uczelnia w stosunku do uczelni = konkurencja, objawiająca się dorzucaniem do oferty edukacyjnej dodatkowej użyteczności, nowej, kształtującej często potrzeby wśród młodzieży.
A co nasze klimontowskie szkoły mogą zaproponować uczniom z całego choćby województwa?
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:17, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Odnośnie do poruszonego tematu przygotowań do matury, to się zgadzam. Gdybyliśmy jeszcze w budynku klasztornym mieli więcej godzin przedmiotów, na pewno można by się lepiej przygotować do matury.
Zgadnijcie proszę, kiedy liczba godzin lekcyjnych została zmniejszona?
Dla przykładu podam: w mojej klasie było kilkoro uczniów, którzy chcieli zdawać maturę z j. angielskiego, przez pierwsze dwa lata mieli -tak samo jak osoby zamierzające zdawać na maturze inny język- dwie godziny języka w tygodniu.
Sytyuacja miała się zmienić w trzeciej klasie, gdzie to zapowiadano tych godzin 4. Jednak po fatalnej "przeprowadzce'' nie dostali ani jednej dodatkowej godziny. Sądzę, że dostaliby je, gdyby liceum pozostało w swoim budynku, gdzie patrzono na ucznia, a nie na arkusz z przysługującą liczbą godzin.
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:24, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Odnośnie do tego, co mogą zaproponowac klimontowskie szkoły (a może klimontowska szkoła?), aby zachęcić młodych ludzi do kontynuowania w niej nauki... sam nie wiem!
Szczerze mówiąc, w tym momencie , gdybym mógł wybierać jeszcze raz, wybrałbym inne miejsce...
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:26, 19 Sty 2007 |
|
|
|
To co pozostalo po LO, skoro "liceum" nazywać go -niestety- już nie można?
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:37, 19 Sty 2007 |
|
|
|
Stwierdzenie, że za niezrealizowanie programów odpowiedzialni są nauczyciele, w świetle faktów łatwo podważyć!
Zachęcam do zapoznania się z wcześniejszą dyskusją na ten temat na tym forum.
Wyjaśnijmy też, że nauczyciele nie mają władzy zmieniania (obcinania) planów nauczania. Mają natomiast obowiązek rozplanować na trzy lata swoje zajęcia, wedle planów przygotowanych przez dyrektora.
Jeśli ktoś (dyrektor) później bezmyślnie zmienia (likwiduje zajęcia przewidziane wcześniej) te plany w trzeciej klasie, to doprawdy trudno winić za to nauczycieli.
Myślę, że nie ma potrzeby powtarzać dyskusji z tego forum jeszcze raz.
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|