Izba Pamięci Ziemi Klimontowskiej

Kolego Mirosławie Sz. Cieszę się, że z okazji urodzin piszesz słowa pełne optymizmu. Bo wcześniejsze Twoje wpisy świadczyły o zmęczeniu materiału. Nie poddawaj się, wszak, jak śpiewa artysta Rynkowski "najlepsze dopiero przed nami".

Zachwycasz się artykułem na temat Brunona Jasieńskiego. Idę o zakład, że tak jak o Brunonie wszyscy słyszeli, tak niewielu zna Jego twórczość.
Informowałem już na forum, że wydawnictwo słowo/obraz terytoria wydało książkę Brunona Jasieńskiego "Poezje zebrane", jako podręcznik akademicki dotowany przez ministra kultury. Można ją jeszcze kupić na allegro za nieco ponad 60 zł. Dodatkowo książka oprawiona jest w plakat jednodniówki futurystów z listopada 1921 roku i dołączony jest obrazek Brunona w monoklu, taki sam jaki widziałem w Izbudzie.
Naprawdę warto ją nabyć.

Dziękuję koledze Yes za ciepłe słowa. Niestety moje zasoby zdjęciowe w miejscu zamieszkania już się wyczerpują. Może podczas pobytu u rodziców jeszcze coś wynajdę.

Przy okazji zachęcam wszystkich posiadających fotografie dawnego Klimontowa do zamieszczania ich na forum, gdyż temat ten nie jest mój na wyłączność.

Panie radny, niech pan pisze z imienia i nazwiska, a nie inicjałami. Przecież Klimontów to nie Warszawa. Wszyscy się praktycznie znają i wiedzą o kogo chodzi Cool

.
Kiedy wreszcie będzie Izbuda otwarta? I jak tam działa pana Stowarzyszenie?

Odnośnie do postu kolegi Marka: tak kolego, mało kto w Klimontowie zna twórczość Brunona Jasieńskiego, a wszystkie jego utwory - to już jedynie jednostki. I jak mamy oprzeć rozwój turystyki na bazie kultury (moja wizja)?

To żenujące się staje, że nic się nie robi, żeby twórczość Brunona nie była tabu. Narobiło się wokół Brunona złej atmosfery, że aż hej. I kto na tym zyskał? Młodzież będzie lepsza? Przybędzie wierzących? Nie! Ubyło tylko ludzi, którzy myśleli, że Klimontów jest miastem otwartym, nie "anty", przyjaznym wszystkim trendom. No cóż, są siły tak mocne, które potrafią narzucić swoją wolę, swoje spojrzenie na rzeczywistość.
Zauważyliście, że piszę "miasto", i tak będę pisał. Jest to mój bunt przeciw niedocenianiu naszego Klimontowa.

Mamy teraz piękny GOK! Tam powinno zaświecić się światło dla twórczości Brunona, dla jego promocji. I nie liczmy tylko na "Brunonalia", żeby oni za nas odstawiali całą robotę, jak było dotychczas. Rewitalizacja GOK-u kosztowała nas dużo - pokażcie (pracownicy), że te pieniądze nie były wyrzucone w błoto!

Radny nie pisze po nazwisku (ochrona danych osobowych) , niemniej muszę zapoznać się z prawem - jak ono interpretuje pisanie po nazwiskach (kiedy wolno, kiedy nie). Prawdę powiedziawszy mało brakowało, a nie musiałbym się pytać.

Kiedyś dawno, dawno temu zdawałem na prawo do Lublina na KUL. Gdybym dostał punkty za pochodzenie, byłbym prawnikiem - albo bym nie skończył, jak wiele innych "uczelni". Ojciec pracował w banku, był kasjerem, mama w kiosku RUCH-u sprzedawczynią. Państwo uznało ich za inteligencje i Mirkowi punktów nie przyznało - i tak załamała się kariera Mirka jako prawnika.
Może to i dobrze, teraz jestem z Wami - czy chcecie, czy nie chcecie - po prostu, jesteśmy skazani na siebie. Czy to jest dobre?- Ale jakie jest inne wyjście? Żeby nie być razem, muszą być spełnione warunki : Wy wyjeżdżacie albo umieracie, albo ja umieram. Innego wariantu nie ma. Tak, że cicho-sza, żyjemy, szanujemy się, kochamy - choć ten warunek jest niekonieczny.

Izbuda już była otwarta. Napaliłem, było ciepło i przytulnie. Jak zwykle przewinęło się sporo osób. Jeszcze potrzeba trochę ocieplenia atmosferycznego, żeby funkcjonowała jak dawniej.Tak prawdę powiedziawszy, to mi się nie chce palić, no i co za tym idzie - generować kosztów, trzeba wprowadzać oszczędności.

I tu historia "oszczędnościowa": dawno temu, a może nie tak dawno, musiałem"odejść "z pracy w energetyce Staszów. Zaczęła się transformacja, o pracę było już trudno. Z powodu pewnych perypetii zdrowotnych (miałem iść do szpitala, potrzebne było ubezpieczenie), załapałem się do GOK-u na palacza centralnego ogrzewania. Paliłem i chodziłem na kurs. Po miesiącu pojechałem na egzamin do Sandomierza. Zdałem super, z pochwałą. Jak było dawniej w zwyczaju, trzeba było tak wielkie wydarzenie oblać. Oj, jak ja ten egzamin - zdany z wyróżnieniem - oblewałem, przechodzi ludzkie pojęcie. Moja kuzynka, dyrektorka GOK-u, wywaliła mnie z pracy, mimo że oszczędzaliśmy na węglu (nie paliłem, a wynajętego przeze mnie palacza nie dopuściła do palenia, choć ogrzewanie parowe nie groziło rozwaleniem rur).
Morał: zostałem bez pracy, ale z dyplomem palacza na wszystkie kotły, jakie tylko były wówczas w użyciu. Wniosek: warto oszczędzać - został mi się dyplom, i nie zostałem "robolem". Przez to życie potoczyło się inaczej - dostałem unijna rentę, zostałem radnym. Jeszcze raz: warto oszczędzać!!!

Stowarzyszenia działają - te formalne i te nieformalne. Stowarzyszenie "Pogoda Ducha "- szaleje. Udajemy się 8 marca całą paką na występy ("bardowanie"), do dworku "Wichrowe wzgórze".

Pan radny Mirek chyba siadł na laurach, bo nic nie pisze. Pewnie likwidacja ,,Izbudy,, idzie w najlepsze Very Happy

Daleko jeszcze jest do likwidacji Izbudy. Muszę przyznać, że nastąpił pewien regres, zastój, wyhamowanie. Wszystko to wywołane jest pewną niewiarą w to, co robię. Może źle się wyraziłem, jest to nie tyle niewiara, col może pewne zwątpienie, zniechęcenie.
Były plany wielkie, ambitne, pełne innowacji na miarę większą jak na naszą pipidówkę. Dlatego może, że przerastały wszystko, co już było w Klimontowie, nie znalazły zrozumienia i akceptacji ani u władz, ba, nawet u najbliższych mi osób.

Niektórzy nie mogą pojąć, że można chcieć coś zrobić bezinteresownego, dać coś od siebie tej miejscowości, temu społeczeństwu, z którym się przeżyło "kupę" lat i jeszcze coś niecoś myślę, że się przeżyje. Do diabła ze zrozumieniem i z pomocą, ale niech przestaną już - ci bezduszni - podcinać mi skrzydła swoimi docinkami, uwagami, a nawet jakimiś wydumanymi insynuacjami.

Chodzi mi po głowie pewien plan reorganizacji Izbudy. Mianowicie, zbiory z pomieszczeń południowych (2) przenieść do nowo dobudowanej części, a wolne pomieszczenia przeznaczyć na biznes. Mam pewne pomysły na zdobycie dodatkowego grosza. Choć wiem, że i to wywoła pewien negatywny wydźwięk. Będą mówić: "mało jeszcze mu, mało radnemu"- ale to mi wisi; rzeczywiście wszystkiego mi mało, a najbardziej mi mało czasu. Tak, czasu mi szkoda najbardziej tego zmarnowanego i tego źle wykorzystywanego. I jeszcze tego, i jeszcze tamtego, i jeszcze to bym chciał, i jeszcze tamtego bym skosztował.
Prawdą jest, że życie jeżeli się go potrafi odpowiednio ułożyć, staje się bardziej ciekawe i bardziej można się nim rozkoszować, nawet jak to życie staje się coraz bardziej stare.

Mamy Wielką Sobotę, więc bez składu i ładu napiszę tak:

Panie Mirku wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkiej Nocy.

Proszę nie szczędzić sobie marzeń (nawet tych nieosiągalnych), skoro ma Pan tak wybujałą wyobraźnię (zob. wpisy) to fantastycznie.

Odczytuję, że znajduje się Pan między młotem (Łukasz - nazbyt spoufalony z Panem młodzian) a kowadłem (upływający czas - starość). Jeśli mogę coś doradzić, to proszę zmienić swoją rolę na miechy, bo co by nie powiedział, to "pary" Panu nie brakuje.

Pozdrawiam.

Wszystkiego najlepszego panie Mirku z okazji świąt Wielkanocnych życzy Luki Smile

Łukaszowi, wiecznemu adwersarzowi Pana Mirka również wszystkiego najlepszego.

Tobie ,,Yes,, też życzę Wszystkiego Najlepszego z okazji świąt Wielkanocnych a i żebyśmy działali jak w tamtym roku Very Happy

Alleluja i do przodu!!!

O nareszcie miło się zrobiło!

Choć na zewnątrz jest zimno (coś poniżej zera).

Chcę dobić 100 postu - teraz będzie 99.

Mój setny post!!!

Hehe mnie do 100 trochę brakuje Very Happy