Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Wto 0:12, 18 Gru 2007    Temat postu:

Godne uwagi jest również "Forum mieszkańców i miłośników Sandomierza", znajdujące się pod adresem: http://www.sandomierzanie.xt.pl

Przy okazji, ciekawy artykuł o niebezpieczeństwie grożącym sandomierskiej starówce:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4766231.html
+ http://www.sandomierz.net/wiadomosci2007/grudzien2007/16.12.html
Z.Sz.
Gość
PostWysłany: Sob 22:06, 15 Gru 2007    Temat postu:

Koprzywnica ma jeszcze swą nieoficjalną stronę i takież nieoficjalne forum. Kto ciekawy, o czym rozmawiają niech zajrzy pod adres: http://koprzywnica.mzone.pl/forum/index.php


Gość
PostWysłany: Pią 16:03, 14 Gru 2007    Temat postu:

A nasza? Powoli, w wielkiej stagnacji chyli ku upadkowi.
A miał to być dobry gospodarz, dobry wójt.
Z.Szkutnik
PostWysłany: Pią 13:15, 14 Gru 2007    Temat postu:

Warto się wzorować na tych, którym się udało!

Zajrzyjmy do najbliższych sąsiadów: Koprzywnicy

Samo miasto Koprzywnica liczy 1860 mieszkańców [w innym dokumencie: 2684], łącznie cała gmina z 18 sołectwami 7355 mieszkańców. Założona w XII wieku, prawa miejskie otrzymała w XIII wieku. Utraciła je po powstaniu styczniowym w 1869 roku (Klimontów w 1870 r.). Dzisiaj Koprzywnica na powrót ma prawa miejskie (od 2000 r.) i gospodarzem jest tu burmistrz.

W gminie znajduje się 6 szkół podstawowych i Gimnazjum + LO, w których kształci się 940 uczniów. Na jednego nauczyciela przypada 8,7 ucznia, przy średniej w województwie 14,0.

Koprzywnica ma dwie strony internetowe:
- starą http://www.koprzywnica.asi.pl
- nową http://www.koprzywnica.eu . Warto się jej przyjrzeć, jest przyjemna i zawiera wiele ciekawych info, m.in. uwadze polecam szczególnie punkt menu Plany, Programy, a tu:

- Lokalny Plan Rewitalizacji Miasta Koprzywnica 2007-2013
- Plan rozwoju lokalnego 2007-2013
- Strategia rozwoju Gminy Koprzywnica na lata 2007-2013.


Przyjemnie o tym wszystkim czytać, robi to wrażenie. Widać, że gmina żyje i rozwija się!
Z.Szkutnik
PostWysłany: Czw 14:17, 13 Gru 2007    Temat postu:

Warto się wzorować na tych, którym się udało!

Ulanów w woj. podkarpackim, miasteczko podobne do Klimontowa (liczy 1508 mieszkańców), gmina – łącznie 13 sołectw: 8890 obywateli. Prawa miejskie otrzymało w 1616 roku, które utraciło w 1934 roku, by je odzyskać w 1958 i zachować już do dzisiaj.

Podobnie jak w Klimontowie ludność żydowska stanowiła kiedyś 40% mieszkańców, do dziś Żydzi maja tu swój cmentarz (kirkut) założony ok. 1700 roku, na którym znajduje się 150 macew. Żydzi mieszkali tu od początków powstania Ulanowa, byli świadkami i współtowarzyszami wszystkich wydarzeń w mieście. Podobnie jak w Klimontowie i tu w październiku 1942 roku zgotowali im Niemcy pogrom, część z nich mordując na miejscu, część wysyłając do obozów.

Polecam uwadze interesujące punkty menu strony internetowej, np.: Miejsca pamięci, a także Strategia rozwoju, w której wyjaśniono na użytek przeciętnego czytelnika m.in. Misję Miasta i Gminy oraz Cele i zadania strategiczne.
Są rzeczy, których w Klimontowie brakuje.

Autorzy strategii piszą m.in.:
Ustawa o samorządzie gminnym nie narzuca obowiązku opracowywania i realizacji strategii rozwoju, jednak wymogi skutecznego działania, wymuszają na władzach gminnych sięganie po ten instrument zarządzania.
W Klimontowie reguluje tę sprawę jednoznacznie Statut Gminy, którego odpowiednie zapisy już kilkakrotnie na forum przytaczano.

Burmistrzem Ulanowa rządzącym tu z powodzeniem od 17 lat jest leśnik po Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Kiedy obejmował władzę w 1990 r. przygotował na początek raport o gminie. Dzięki temu widać dzisiaj, jak ogromny rozwój dokonał się tutaj. Burmistrz otrzymał w listopadzie br. w Warszawie Nagrodę im. Grzegorza Pałki przyznawaną za zasługi w rozwoju samorządu terytorialnego. Odbierał ją wraz z Grażyną Gęsicką, byłą minister rozwoju regionalnego.

Jak to byłoby miło czytać takie rzeczy o Klimontowie?

Więcej zob. strona Urz. Gminy: http://www.ulanow.iap.pl
Gość
PostWysłany: Śro 19:41, 12 Gru 2007    Temat postu:

Ten przykład pokazuje, że jeśli się chce, jeśli się dobrze zarządza gminą i ma się kadrę otwartą na świat i ludzi, to wiele można. Ponad 9 mln na inwestycje, 7 szkół podstawowych, 3 gimnazja i wykorzystane środki unijne, to efekt pracy bardzo wielu kompetentnych osób, dla których działalność na rzecz gminy jest jednym z najważniejszych zapewne zadań w ich zawodowym i społecznym życiu.

Ciekawy jestem, ile środków w tym roku gmina Klimontów przeznaczyła na inwestycje?
Ile środków przeznaczonych zostanie na ten cel w nowym roku budżetowym?
Ile środków pochodzących z Unii Europejskiej przypada na jednego mieszkańca naszej gminy?
Kto potrafii odpowiedzieć na te pytania?


Pytania te kieruję do naszych internautów, bo z doświadczenia wiem, że nie otrzymam na nie odpowiedzi od pana wójta i od naszych radnych.

Klimontowianin
Z.Szkutnik
PostWysłany: Śro 14:21, 12 Gru 2007    Temat postu:

Warto się wzorować na tych, którym się udało!

Cieszanów w woj. podkarpackim, miasteczko jak Klimontów (2037 mieszkańców), gmina –5861, razem: 7898 obywateli.

W 2002 r. wydatki i dochody były na poziomie 10,7 mln zł, natomiast w 2007 r. wydatki mają wynieść 25,5 mln zl, w tym na inwestycje 9,4 mln zł.
Pod względem wykorzystania funduszy unijnych w przeliczeniu na mieszkańca Cieszanów zajął trzecie miejsce w woj. podkarpackim z wynikiem 760 zł.

Więcej zob. strona Urz. Gminy:
- stara, http://www.cieszanow.terramail.pl
- nowa, http://www.cieszanow.org
(tu warto zapoznać się z zawartością punktów menu: Przejrzysta Polska oraz Stowarzyszenia, których jest tam aż 16!, a także z Oświatą - w gminie mniejszej o 2 tys. jest 7 szkół podstawowych, 3 gimnazja, 996 uczniów nauczanych jest przez 98 nauczycieli).
Andrzej Borycki
PostWysłany: Pią 17:39, 09 Mar 2007    Temat postu:

Drogi Gościu,

bardzo dziękuję za tak szybkie i konkretne ustosunkowanie się do mojej wypowiedzi. Cieszę się, że podobnie myślimy, że mamy podobne spostrzeżenia, że w podobny sposób spostrzegamy naszą społeczną rzeczywistość. To dobrze, że bolące nas sprawy nazywamy po imieniu.

Wypowiedź Twoja jest kolejnym dowodem na to, że w naszym lokalnym społeczeństwie są osoby, którym na sercu leży dobro gminy, że potrafią społecznie zaangażować się do działalności na rzecz gminy. To dobrze. Myślę, że podobnie myślących ludzi jak my jest o wiele więcej.

Pisząc o tym należy zadać sobie pytanie, jak dotrzeć do nich, jak ich pozyskać i zaktywizować?
Może należałoby stworzyć pewną grupę nacisku, pewne lobby w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu, potrafiącą skutecznie monitorować działania miejscowego samorządu i głośno artykułować potrzeby środowiska?
Działalność tej grupy nie polegałaby tylko na ocenie pracy Rady Gminy i Urzędu Gminy, ale także na aktywnym włączeniu się przedstawicieli różnych środowisk do pracy z myślą o rozwoju społeczno-gospodarczym i kulturalno-oświatowym naszej gminy.

Grupa ta, o ile powstanie, nie może być inicjatorem działań stymulujących rozwój gminy, zastępując tym samym radnych, którzy powinni nie tylko dyskutować nad rozwiązywaniem ważnych dla gminy spraw i problemów, stanowić prawo lokalne, uchwalać różne uchwały, dzielić budżet, ale także powinni robić wszystko, aby aktywizować społeczeństwo, zachęcać swoich wyborców do aktywnego działania na rzecz swojego środowiska. Grupa ta może jedynie wspomagać podjęte przez radnych działania.

Bierność, marazm, zastój, zniechęcenie, apatia, niewiara w lepsze jutro to symptomy bardzo poważnej choroby społecznej. Myślę, że nadszedł czas, aby otrząsnąć się z tego wszystkiego, zrobić poważny rachunek sumienia i zacząć działać z myślą o lepszej przyszłości. Uwierzyć, że wspólnie może być tylko lepiej, że nikt w dzisiejszym czasie nie jest skazany z góry na sukces, jak i na niepowdzenie, że tak wiele zależy od nas samych.

Dziś stoimy przed wielką szansą wykorzystania wielkich możliwości, jakie daje nam Unia Europejska. Nie zmarnujmy tej szansy. Uczmy się od innych, podpatrujmy ich, jak potrafią dla dobra swoich społeczności korzystać ze środków pomocowych. Nie dzielmy się, a współpracujmy ze sobą, działajmy ponad podziałami dla dobra naszej gminy, dla dobra nas samych.
Gość
PostWysłany: Pią 15:26, 09 Mar 2007    Temat postu:

Drogi Panie Andrzeju,

całkowicie popieram Pana pomysły - zresztą wydaje mi się, że jest spora grupa ludzi, którzy mają podobne Panu pomysły i wiedzą o potrzebie ich realizacji. Jest jednak jeden ogromny problem, który całkowicie stopuje jakiekolwiek działania - mianowicie słowo mówione i pisane powinno trafić na odpowiedni grunt, pomysły powinny być analizowane i stopniowo realizowane.

Pytam - kto niby miałby zająć się tak poważnymi sprawami, jakimi są działania zmierzające w kierunku poprawy sytuacji w naszej gminie?

Odpowie mi Pan, że RADA GMINY...i Wójt, jako wykonawca podjętych przez Radę uchwał.
Przepraszam, ale kiedy przyglądam się poczynaniom obecnej Rady ogarnia mnie rozpacz i smutek...i mam żal do społeczeństwa, że tak łatwo dało się znów "omamić" takim ludziom, którzy jak zwykle wiele naobiecywali - i chyba wyłącznie na tym się skończyło.

Dlaczego w dalszym ciągu Rada nie potrafi stworzyć operatywnego zespołu, który mógłby narzucić kierunki przemian (przemian w dobrym tego słowa znaczeniu), które są bardzo potrzebne naszej gminie.

Niestety - tu należałoby się posiłkować działaniami ludzi, którzy mają pomysły na uzdrowienie patowej sytuacji, którzy swoim zaangażowaniem i optymizmem potrafią zarazić innych i starają się wznosić ponad podziały, jakie dotyczą naszej lokalnej społeczności.

Dlaczego więc nie ma takiej współpracy, dlaczego dzieje się tak, że kiedy Radny zostaje tym Radnym, wtedy nie interesują Go już problemy społeczne, nie wykazuje się taką aktywnością jak podczas spotkań przedwyborczych - w czym zatem upatrywać taką bierną postawę spoleczną?

Moim skromnym zdaniem uwidacznia się wtedy tzw. "pewność posady" - czyli zapewnione przez kolejne cztery lata dochody z tytułu otrzymywania diet radnego.

Ludzie - gdzie w Was jest to poczucie lokalnego patriotyzmu - skoro startujecie w wyborach do samorządu powinniście mieć świadomość odpowiedzialności, którą na siebie bierzecie - odpowiedzialności za los nas wszystkich. Zostajecie naszymi przedstawicielami we władzach i od Was właśnie zależy to "jutro" nas wszystkich. Jaki los nam zgotujecie - nam mieszkańcom - ludziom różnych warstw społecznych i grup zawodowych?

W głowie się nie mieści, że ludzie którzy działają zupełnie społecznie muszą usilnie dopingować Radnych Gminy, ażeby Ci wreszcie zaczęli cokolwiek robić! Czy to jest normalne?

I żebyśmy nie wiem ile słów napisali, pomysłów podsunęli - jeżeli Radni nie zaczną odbierać sygnałów społecznych, jeżeli obecny Pan Wójt również nie zmieni swojej postawy - biernej wobec ludzi jemu przychylnych oraz mających potrzebną wiedzę i doświadczenie, których chęć pomocy ciągle nie jest przez niego doceniona - niestety znów zmarnuje się parę lat.
Klimontów zostanie w "czarnej dziurze" biedy, zacofania i marazmu społecznego. Smutne, ale bardzo prawdziwe Panie Wójcie i Radni naszej Gminy...
Andrzej Borycki
PostWysłany: Pią 10:58, 09 Mar 2007    Temat postu:

Z nieukrywaną zazdrością obserwuję pomysły i dokonania innych gmin, które z myślą o swoim rozwoju robią wszystko, aby nie tylko przyciągnąć potencjalnych inwestorów, ale także aktywnie działają na rzecz pozyskiwania funduszy unijnych służących budowie lub modernizacji istniejącej infrastruktury gminnej.

Co jakiś czas usłyszeć lub przeczytać można o opracowywanych projektach i zrealizowanych już pomysłach. Przykładem takim jest m.in gmina Bałtów czy sąsiadująca z nami gmina Koprzywnica, której władze samorządowe myślą o powołaniu w Błoniu Agroparku Technologicznego.

W tym miejscu aż prosi się zadać pytanie, czy my nie możemy realizować podobnych projektów?
W czym jesteśmy gorsi od innych gmin? Czego nam brakuje? A może inaczej, obdarowani zbyt hojnie przez przyrodę i historię, posiadając zatem wszelkie atuty nie robimy nic, by stać się gminą dynamicznie rozwijającą się i bogatą. Po prostu nie potrafimy tego wszystkiego, w sensie pozytywnym, wykorzystać, wręcz przeciwnie pozwalamy niszczyć to, co jest najcenniejsze, co do tej pory było wspaniałą wizytówką Klimontowa, tj. LO mieszczące się w zabytkowym kompleksie klasztornym i piękną aleję kasztanową.

Umierają na naszych oczach cenne dobra, a my udając, że tego nie widzimy przyzwalamy na taki stan rzeczy wykazując bierną postawę i cichą akceptację, nie zapobiegamy tym niekorzystnym zjawiskom, nic w zamian nie proponujemy. Stajemy się milczącymi świadkami niszczenia tego wszystkiego, co przy realizacji dobrego projektu z całą pewnością stać się może motorem napędowym rozwoju Klimontowa i całej gminy.

Pusty klasztor podominkański,
umierająca aleja kasztanowa,
ulegająca stopniowej dewastacji, zapomniana przez czas i ludzi zabytkowa synagoga,
niezagospodarowany do tej pory pod względem rekreacyjno-wypoczynkowym zalew,

to tylko niektóre z wielu przykładów niewykorzystania naturalnych warunków będących przecież atutami miasteczka i gminy.

Pesymiści zapewne zaraz zapytają, no tak gmina ma doskonałe warunki rozwoju, ale żeby realizować jakieś duże projekty potrzebne są odpowiednie środki finansowe, skąd je wziąć? Przecież budżet gminy to bardzo krótka kołderka, a do tego wielkie zadłużenie szacowane na ponad 5 milionów złotych. Zgoda. Ale czy z tego powodu gmina ma się nie rozwijać? Być w ciągłej stagnacji, znajdować się na samym końcu? Nie!!

Dziś są warunki ku temu, aby pomimo niewystarczających środków móc się rozwijać. Jak najszybciej należy sięgnąć po środki unijne.

Aby zacząć pisać wnioski o dotacje należy w pierwszej kolejności stworzyć strategiczny plan rozwoju gminy na najbliższe trzy, cztery lata. Wytyczyć sobie pewne priorytety i pewne zadania do zrealizowania. Trzeba wiedzieć, co w pierwszej kolejności należy zrobić. I niekoniecznie muszą to być wielkie projekty, przekraczające zdolności finansowe gminy.
Wyrwijmy się z widocznej gołym okiem stagnacji, niemocy gospodarczej i powszechnej apatii społecznej.
Zacznijmy od małych inwestycji.
Róbmy coś, co w końcowym swym efekcie pobudzić może do życia gminę, co zapoczątkuje odnowę, co w dalszej konsekwencji spowoduje ożywienie gospodarcze uwidocznione wzrostem nowych inwestycji, pozyskiwaniem nowych inwestorów zainteresowanych lokowaniem swojego kapitału w Klimontowie, tworzących nowe stanowiska pracy.
Aby tego dokonać należy stworzyć im odpowiednie warunki, które będą na tyle wystarczającą zachętą, aby decydowali się na inwestowanie pieniędzy w naszej gminie.

Wspomniałem wcześniej o małych inwestycjach służących miasteczku.

Taką małą inwestycją może być na przykład budowa tarasu widokowego na Górze Pęchowskiej. To właśnie z niej rozciąga się najwspanialszy widok na Klimontów i jego najbliższą okolicę. Wielu moich znajomych tak z kraju, jak i zagranicy jest wręcz zachwyconych tym widokiem. Porównuje go do krajobrazu jeziora Bodeńskiego w Szwajcarii.
Zlokalizowanie tarasu widokowego w tym właśnie miejscu nie tylko zachęcałoby przejeżdżających turystów do krótkiego zatrzymania się i odpoczynku, ale także do skręcenia w ulicę Opatowską i odwiedzenia miasteczka. Przepięknie wyglądające kościoły są wystarczająco silnym magnesem, aby zajechać do Klimontowa. I od tego pomysłu należy zacząć.

Z tego co wiem, właściciel działki jest skłonny wydzierżawić gminie odpowiednio duży teren pod budowę tarasu widokowego. A więc co stoi na przeszkodzie?
Myślę, że tylko brak wyobraźni i odpowiednio dobrego myślenia perspektywicznego. Ale z tym akurat można i to bardzo szybko sobie poradzić. Wystarczy przekonać naszych radnych, bo wójta, jako rodowitego Klimontowianina, któremu na sercu leży dobro miasteczka nie trzeba przekonywać.

Serdecznie pozdrawiam Andrzej Borycki
raał staszewski
PostWysłany: Pią 10:51, 09 Mar 2007    Temat postu:

Do pańskiej wypowiedzi dodam jeszcze, że w Koprzywnicy mają bardzo rozlegle i konkretne już plany odnośnie zagospodarowania spuścizny pocysterskiej.

Jak mówił mi kilka dni temu burmistrz miasteczka Marek Jońca, tamtejszy samorząd nosi się z zamiarem nie tylko odnowienia i przystosowania do pełnienia nowych funkcji ocalałego skrzydła klasztoru, ale także pozostałych elementów (czasem tylko śladowych), które stanowiły niegdyś część zabytkowego kompleksu.

Wiadomo np., że zakonnicy prowadzili przyklasztorny szpital i stąd narodził się pomysł, aby jeden z budynków znajdujących się w najbliższym sąsiedztwie pocysterskiego zespołu zamienić na coś w rodzaju domu opieki dla osób starszych, chorych, bądź niepełnosprawnych.
Jego pensjonariuszom, ale nie tylko, bo również wszystkim mieszkańcom i przyjezdnym służyć miałby też odtworzony dawny ogrod cystersów, zamieniony teraz na park spacerowy.

Tych projektów jest znacznie więcej i jak wspomniałem już na wstępie inicjatywę mającą na celu wcielenie ich w życie podjął gminny samorząd.

Pozdrawiam. R. Staszewski.
Gość
PostWysłany: Pią 7:59, 09 Mar 2007    Temat postu: Inni poszukują, a w Klimontowie...?

"TECHNOLOGIA NADZIEI
Czy w Błoniu (gmina Koprzywnica) na zaniedbanym popomowskim obszarze powstanie Agropark Technologiczny
? str. 4"

To zwiastun artykułu, jaki ukazał się w ostatnim numerze
Tygodnika Nadwiślańskiego z 9 marca 2007.

Inne podobne doniesienie, tym razem w "Echach Dnia" z 9 marca '07 z Bałtowa k. Ostrowca Św., gdzie znajduje się pierwszy w PL "park jurajski":

"Safari w Bałtowie
Na zboczach góry w Bałtowie powstaje pierwszy w regionie park dzikiej zwierzyny. Z Suwalszczyzny dotarły już daniele i muflony".


http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070309/POWIAT0107/70308089/-1/swietokrzyskie

Smutek budzi się w człowieku, kiedy obserwuje, jak inni poszukują, starają się, podczas gdy w Klimontowie nie opracowano nawet programu działań na kadencję władz. O jakim rozwoju można tu mówić?

Warto jednak śledzić inicjatywy innych, które mogą zainspirować także lokalną społeczność.
Z.Sz.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group